8/21/2011

Hummus. Falafel. Beirut.

Czasami zastanawiam się, jak to możliwe, że kiedyś nie znałam któregoś z moich ulubionych dziś składników. Kiedy po raz pierwszy spróbowałam soczewicy? Kiedy kolendry? Kiedy ciecierzycy? Nie wyobrażam sobie dziś życia zwłaszcza bez tej ostatniej - ciepła pita, hummus i falafel to moje marzenie o kulinarnym szczęściu. 
Marzenie spełnione wczoraj - w leniwy, poweselny dzień - w Beirucie na Poznańskiej. Knajpka to bezpretensjonalna, niedroga, przypominająca mi angielską sieć Hummus Bros. Bardzo to miłe miejsce na lunch, podobnie zresztą jak Tel Aviv karmiący naprzeciwko.

Falafel pochodzi ponoć z Egiptu, choć dziś uznawany jest za narodowe danie Izraela. Od lat cieszy się popularnością wśród europejskich wegetarian, jako bezmięsna alternatywa dla kebabów. Przygotowuje się go z ciecierzycy lub bobu (ta druga wersja zyskała chyba mniejszą popularność - nie przypominam sobie, bym kiedyś jadła bobowy falafel...), podaje się najczęściej w chlebku lafa lub picie, w towarzystwie pomidorów, ogórków, cebuli, sosów z ostrych papryczek lub na bazie sezamowej pasty tahini. 

Hummus to pochodząca z Libanu pasta z ciecierzycy, czosnku, oliwy, cytryny i tahini, przyprawiana kminem rzymskim lub pietruszką, podawana z pitą, również rozpropagowana na zachodzie przez wegetarian i wegan. Widziałam już wiele hummusowych wariacji - bardziej klasyczne, z pieczoną papryką lub kolendrą i podwójną dawką cytryny, ale i bardziej zaskakujące - w Beirucie spróbowałam hummusu z chrzanem i rozmarynem.

Jak donosi blog Muzułmanki, oba te dania są przedmiotem kulinarnej wojny między Libanem a Izraelem - ach, gdyby tylko kulinarne szalały tam spory...





Hummus

ok. 400 g ugotowanej ciecierzycy (ew. z puszki)
sok z 1/2 cytryny (lub do smaku)
1 ząbek czosnku (lub do smaku)
oliwa
pasta tahini (czyli uprażonych ziaren sezamu zmiksowanych z oliwą i ew. olejem sezamowym)
kmin rzymski
sezam, słodka papryka, oliwa, ciecierzyca - do podania

Wszystkie składniki należy zmiksować na jednorodną masę, ewentualnie dodając odrobinę wody. Podaję orientacyjne proporcje - to jeden z tych przepisów, który każdy musi dopasować do swojego podniebienia.

Falafel

ok. 400 g namoczonej (surowej!) ciecierzycy
2-3 ząbki czosnku
1/2 małej cebuli
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
mielona kolendra, kmin, słodka papryka, ew. sezam
sól, pieprz, natka pietruszki lub kolendra
olej do smażenia

Namoczoną ciecierzycę miksujemy (lub rozgniatamy), dodajemy sodę, rozgnieciony czosnek, posiekaną cebulę i pietruszkę / kolendrę, przyprawiamy do smaku. Formujemy kulki i smażymy w głębokim oleju o delikatnym smaku przez ok. 4-5 minut.

Moje falafle podaję z hummusem, pitą, sosem z jogurtu, czosnku i mięty i warzywami.


3 komentarze:

  1. mniam, uwielbiam i hummus i falafle. Jadłam je wprawdzie jedynie w restauracjach, ale może się kiedyś pokuszę o spróbowanie przyrządzenia.

    Pozdrawiam
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy zobaczylam tytul wpisu, myslalam, ze moze jestes w Beirucie na wypadzie wakacyjnym :):):) I chcialam poczytac o wrazeniach (moj maz jest z Beirutu, a ja podobno przeklinam po arabsku, jak tamtejszy ulicznik:)). Ale musze sie zgodzic z tym, co napisalas - jak ja moglam zyc bez soczewicy i ciecierzycy?! :) A hummus kocham!
    Pozdrawiam serdecznie!

    www.lejdi-of-the-house.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie jestem - bardzo chciałabym zapuścić się w tamte okolice (nie tylko po to, żeby jeść, oczywiście;))

    OdpowiedzUsuń