Na początek trochę hardkoru - wystąpienie konferencyjne ("Jeść i pić", 4-5 XI 2010, IKP UW). Rozgrzewka, zanim odważę się pisać od siebie;)
Opozycja między pszenicą (czy też w ogóle zbożem) i winem, a mięsem (czy – szczególnie – wieprzowiną) i piwem pod koniec antyku i we wczesnym średniowieczu jest opozycją „cywilizacyjną”. Cywilizacja pszenicy, wina i oliwy to dziedzictwo antyku, królestwa śródziemnomorskiego, które przejęte zostaje przez tradycję chrześcijańską. Jest to też „cywilizacja” w wąskim tego słowa znaczeniu, opozycyjna wobec natury – chleb, wino i oliwa są bowiem składnikami, które wymagają od człowieka zapanowania nad naturą, poddania jej sztucznym procesom. Mięso i piwo to domena barbarzyńców, ludów północnych, kontynentalnych. Piwo, co prawda, również wymaga fermentacji, a więc swoistego zapanowania nad przyrodą, mięso jednak nie wymaga już skomplikowanych procesów – podobnie zresztą jak dzikie owoce czy mleko, które również charakterystyczne są dla „barbarzyńskiej” diety. Ma to oczywiście również związek z trybem życia poszczególnych społeczności – bardziej osiadłym w przypadku ludów śródziemnomorskich, koczowniczym – w przypadku Germanów.
Opozycja między pszenicą (czy też w ogóle zbożem) i winem, a mięsem (czy – szczególnie – wieprzowiną) i piwem pod koniec antyku i we wczesnym średniowieczu jest opozycją „cywilizacyjną”. Cywilizacja pszenicy, wina i oliwy to dziedzictwo antyku, królestwa śródziemnomorskiego, które przejęte zostaje przez tradycję chrześcijańską. Jest to też „cywilizacja” w wąskim tego słowa znaczeniu, opozycyjna wobec natury – chleb, wino i oliwa są bowiem składnikami, które wymagają od człowieka zapanowania nad naturą, poddania jej sztucznym procesom. Mięso i piwo to domena barbarzyńców, ludów północnych, kontynentalnych. Piwo, co prawda, również wymaga fermentacji, a więc swoistego zapanowania nad przyrodą, mięso jednak nie wymaga już skomplikowanych procesów – podobnie zresztą jak dzikie owoce czy mleko, które również charakterystyczne są dla „barbarzyńskiej” diety. Ma to oczywiście również związek z trybem życia poszczególnych społeczności – bardziej osiadłym w przypadku ludów śródziemnomorskich, koczowniczym – w przypadku Germanów.
Obie te cywilizacje są, oczywiście, typami idealnymi: nie da się przeprowadzić pomiędzy nimi geograficznej linii demarkacyjnej. Rzymianie jadali wieprzowinę a Germanie wytwarzali zbożowe placki, nie miałoby jednak sensu badanie nieobecności składników, gdyż zmuszeni bylibyśmy wtedy przyznać, że wszyscy jedli (i jedzą do dziś) mniej więcej to samo. Istotne jest natomiast to, które składniki stanowiły – zarówno gastronomiczne jak i symboliczne - „centrum” danej kultury. I tak, w mitologii greckiej i rzymskiej, „złoty wiek” jest wiekiem wegetarianizmu, a bóstwa płodności kojarzone są przede wszystkim z owocami ziemi. Pszenica stanowi tu „zboże cywilizacyjne” - jak mówi Fernand Braudel – którym dla Dalekiego Wschodu jest ryż, a dla Ameryki – kukurydza1. W liturgii chrześcijańskiej uświęconymi produktami są chleb i wino. Ludy germańskie czczą natomiast „wielkiego wieprza”, zaś Celtowie wróżą z jego mięsa, w przypadku tych ludów można zatem mówić raczej o „zwierzęciu cywilizacyjnym”. Ze Szwabii VII wieku pochodzą natomiast doniesienia o rytuałach błagalnych do boga Wotana, w których centrum znajduje się wielka kadź piwa2.
Przede wszystkim – choć nie tylko – ze względów politycznych, te dwa modele spotykają się we wczesnym średniowieczu. Wtedy także i symboliczna granica ulega zatarciu, głównie dzięki klasom wyższym, które dość chętnie przejmują obce zwyczaje. Już w pierwszym, znanym nam wczesnośredniowiecznym tekście o gastronomii – De observatione ciborum Antyma z VI wieku – grecki lekarz, znajdujący się na dworze Teodoryka w Ravennie, opisuje kuchnię na granicy między światem śródziemnomorskim a północnym, długi fragment swojego traktatu poświęcając chociażby słoninie. Słoniny nie powinien poważać Grek ani Rzymianin – choć jadali oni bowiem mięso wieprzy, tłuszczem spożywczym była dla nich przede wszystkim oliwa. Zaskakującym może więc wydawać się, że Antym akceptuje gockie zwyczaje bez większego zdziwienia.
Hagiograficzne teksty o świętym Kolumbanie – irlandzkim mnichu, opacie kilku francuskich i włoskich klasztorów, który żył na przełomie VI i VII wieku – dowodzą natomiast wywyższenia pozycji piwa. Kolumban nie tylko akceptuje jego powszechne spożycie – piwo było bowiem na terenach Irlandii, Brytanii, Galii czy Germanii traktowane na równi z wodą, jako napój orzeźwiający – ale również sakralizuje pogański trunek – w jednym z epizodów następuje rozmnożenie piwa, w innym – Opatrzność nie pozwala rozlać się piwu z odkręconego kranu, by nie dopuścić no zmarnotrawienia cennego trunku3.
c.d.n.
1Fernand Braudel, Kultura materialna, gospodarka i kapitalizm XV-XVIII wiek, t. 1 „Struktury codzienności”, przeł. Maria Ochab, Piotr Graff, Warszawa, 1992.
2M. Montanari, La fame e l'abbondanza, Storia dell'alimentazione in Europa, Bari, 1993, s. 27.
3Tamże, s. 28.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz