Jako że przypadkiem udało mi się zainaugurować prowadzoną przez Jadłonomię akcję Ministerstwo Zupy, uznałam, że warto przygotować również coś na koniec. Zresztą arktyczna pogoda za oknem zachęca do jedzenia ciepłych jednogarnkowców, a brak czasu nie pozwala na tworzenie wyrafinowanych dań z wielu elementów.
Aby więc zakończyć mój udział w akcji z przytupem, przygotowałam nie zupę, a zupsko, nie minestrę, a minestrone.
Minestrone
Przepis zaimprowizowany, luźno inspirowany zupami, które jadałam we Włoszech
2 szalotki / mała cebula
ząbek czosnku
kawałek pora
mała pietruszka
marchewka
kawałek papryczki chilli (niekoniecznie, ale ja wyznaję zasadę everything's better with chilli)
garść mrożonego groszku
nieduży kawałek dyni (u mnie mrożona, poza sezonem można pominąć)
200 g białej fasolki (z puszki lub ugotowanej)
pół cukinii
200 g pomidorów z puszki
ew. łyżeczka koncentratu pomidorowego
makaron (u mnie kolanka)
przyprawy: liść laurowy, oregano, tymianek, rozmaryn, bazylia (ew. mieszanka ziół prowansalskich)
oliwa z oliwek, pieprz, sól
Do podania: mozzarella albo parmezan, pesto (najlepiej domowe)
Na oliwie podsmażamy szalotki (z odrobiną soli), dodajemy pora i czosnek. Gdy nieco zmiękną, dodajemy obrane i pokrojone w plasterki chilli, marchewkę i pietruszkę, a następnie dynię i groszek. Zalewamy wodą, dodajemy listek laurowy i zostawiamy na około 15 minut. Po tym czasie dorzucamy pokrojoną w półplasterki cukinię, odsączoną fasolkę i pomidory (+ew. koncentrat dla wzmocnienia smaku). Doprowadzamy do wrzenia, przyprawiamy ziołami, solą i pieprzem do smaku.
Makaron gotujemy osobno, wkładamy do miseczek. Zalewamy gorącą zupą. Podajemy z poszarpaną mozzarellą lub parmezanem i łyżką domowego pesto.
Przepis dodaję do akcji Ministerstwo Zupy i Jeden Garnek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz