Wyjazd sylwestrowy był - jak już wspominałam - niezwykle udany. Powrót z wyjazdu sylwestrowego - cztery godzinki samochodem - był już nieco mniej przyjemny. Nie to, żeby działo się coś strasznego, nie to, żebyśmy jakiś galon wódki poprzedniego dnia wypili, ale - umówmy się - w dzień po Sylwestrze najprzyjemniej leży się w łóżeczku, ogląda głupie filmy, pije dużo płynów i je pizzę. Tegoroczny "układ gwiazd" nie pozwalał na takie luksusy - do roboty drugiego, barbarzyńskie zwyczaje!:)
Jechaliśmy więc w czwórkę, jednym z czterech samochodów, przez cztery godziny. Rano widzieliśmy jeszcze piękne, mazurskie pejzaże, jednak Warszawa wzywała nas nieubłaganie.
A co można zrobić, żeby poprawić sobie kacowy humor w czasie podróży, do tego pierwszego stycznia, kiedy większość knajp jest zamknięta na cztery spusty?
No jak to, zatrzymać się na stacji benzynowej na hot doga!
Jako że nie miałam AŻ TAKIEGO kaca, by łamać podstawowe zasady już pierwszego dnia nowego roku, a byłam bardzo, bardzo głodna, rozejrzałam się po stacji uważnie i znalazłam absolutnie paskudną - prawie tak paskudną jak hot dog - kanapkę z tuńczykiem, jajkiem i porem. W takim, wiecie, tostowym pieczywie o setce składników. Była oczywiście przepyszna. Oto czego mi było trzeba w takiej chwili!
Poważnie, była - jak na tego typu produkt - zaskakująco smaczna, tak smaczna, że zaraz po powrocie postanowiłam odtworzyć ją w domu. Na dobrym, razowym chlebie, z dobrym tuńczykiem, jajkiem jedynką i świeżymi warzywami. Moja wersja nie była, co prawda, spożywana na kacu, smakowała jednak znakomicie;)
Kanapka na kaca revisited
Przepis inspirowany kanapką ze stacji benzynowej (nie pamiętam, której)
2 kromki świeżego chleba razowego
tuńczyk (w kawałkach, w sosie własnym)
jajko z wolnego wybiegu
kilka plasterków pora
sos z łyżki majonezu, łyżeczki ostrej musztardy i garstki listków pietruszki (oczywiście taka ilość nie poszła na jedną kanapkę;))
świeżo mielony pieprz
Ja na kaca stosuje angielskie sniadanie :) Na szczescie nie miewam kacow czesto, bo pewnie zamiast chodzic, juz bym sie turlala ;)
OdpowiedzUsuńZnam doskonale smak tej "kanapki ze stacji benzynowej":)W normalnej sytuacji nawet bym na nią nie spojrzała, ale po kilkugodzinnej jeździe samochodem, z perspektywą kolejnych kilku godzin w korku, ta kanapka to spełnienie marzeń.. Zdecydowanie ucywilizuję ją w domu wg Twojego pomysłu :)
OdpowiedzUsuń